Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Piątek 19.04.2024 r. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

Ocena:

Śladami Niepodległości - Emisariusz (1)

Konin 04.01.2018 11:10

Śladami Niepodległości - Emisariusz (1)

W Roku Niepodległości przypominać chcemy ludzi  na naszym terenie prowadzących walką o Niepodległość . W pierwszej kolejności przypomnimy Maksymiliana Tarejwę, kapelana wojsk powstańczych 1863, emisariusza Rządu Narodowego.  Wszystkie wspomnienia stanowią fragmenty książki Krzysztofa Dobreckiego o tym samym tytule.


Pośród zielonej doliny Niemna, na skraju ciągnących się aż do Kowna lasów lipowych dostarczających kowieńskiego miodu, w otoczeniu folwarków o swojskich nazwach: Kwieciszki, Igliszki, Michaliszki, Chlebiszki, Żytowiszki, Szałtupie, Tarpupie, Rudupupie, 42 wiorsty od Maryampola, 28 od Olity, a 20 wiorst od stacji drogi żelaznej w Maurucie leżało sobie miasto Preny. Miasto niewielkie, siedem domów murowanych, sto drewnianych i dwa tysiące zaledwie mieszkańców liczące, lecz posiadające kościół parafialny, kościół ewangelicki (pamiątka po II rozbiorze i stacjonujących tu „Czarnych Huzarach"), synagogę. Dwie szkoły początkowe, urząd miejski i stację pocztową. Jedynym, znaczniejszym zabytkiem, przypominającym dawną świetność starostwa preńskiego, były stojące na wyniosłym wzgórzu, za miastem, ruiny zamku Butlera.

Wilhelm Butler, przyjaciel Jana Kazimierza, otrzymał starostwo od królewicza, gdy ten wstępował w Rzymie do zakonu jezuitów. Na pamiątkę nieszczęśliwej eskapady Jana Kazimierza do Francji, w której mu towarzyszył i podczas której wraz z królewiczem został uwięziony w zamku Sitero kazał w swojej nowej posiadłości wznieść zamek na podobieństwo królewskiego więzienia.

W tym malowniczym, nadniemeńskim miasteczku 14 sierpnia 1834 roku pani Tarejwo, ku radości męża, powiła syna, któremu wkrótce na chrzcie dano imię Józef. (...)

Postawmy sobie na wstępie pytanie: Kim byli, a raczej kim nie byli rodzice Tarejwy? Już w pierwszym rzucie odpadają włościanie i tonie tylko z ogólnie znanych przyczyn występujących w konkretnej, historycznej rzeczywistości. W Prenach bowiem na 9460 mórg ziemi uprawnej aż 9395 należało do folwarków. Trudno przypuszczać więc, by gospodarujących na pozostałych skrawkach włościan stać było na posłanie dzieci do szkół, a tym bardziej do odległego, kosztownego gimnazjum.

Odrzucić też trzeba koncepcję, że rodzina Tarejwów zajmowała się kupiectwem. Handel w całych Prenach leżących na pograniczu Królestwa, „terenów zabranych” przez Rosję i Prusy, zdominowany był bowiem przez żywioł żydowski i prawosławny. Dokładny „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i ziem ościennych" nie wspomina także o istnieniu w Prenach znaczącego rzemiosła. Nie mogli też być Tarejwowie, jak świadczy o tym kariera Józefa oraz nazwiska właścicieli Pren, bogatymi ziemianami.

Przypuszczam, że Józef urodził się w rodzinie zubożałej, zdeklasowanej szlachty, utrzymującej się z pracy urzędniczej, co najwyżej gospodarującej na dzierżawionym folwarku lub własnej, zadłużonej resztówce z rozpędu jedynie nazywanej „majątkiem". Na poparcie tej tezy posłużę się analizą, z której wynika, że na 187 księży z podobnej charakterem diecezji lubelskiej 108 było ze szlachty. Nie bez znaczenia dla uwierzytelniania hipotezy będzie także aspekt psychologiczny. W swym fundamentalnym dziele „Powstanie styczniowe" Stefan Kieniewicz stwierdza: „Nie jest zatem inteligencja Królestwa w połowie XIX wieku wyłącznie (...) szlachecką, ale ludzie pochodzenia szlacheckiego nadają ton tej warstwie. Nie są to zaś w większości ludzie bezpośrednio związani z ziemiaństwem, ale tacy, którym rodziny nie zdołałyj się wśród ziemiaństwa utrzymać. W następstwie tego inteligencja pochodzenia szlacheckiego przejawiać będzie stosunek krytyczny do ziemiaństwa, częściej też skłaniać się będzie do radykalnych poglądów społecznych". Ten rys psychologiczny świetnie odpowiada dalszym etapom działalności i głoszonym przez naszego bohatera poglądom.

W Prenach więc upływa dzieciństwo Józefa. Być może uczęszczał do jednej z dwóch szkół początkowych, być może pobierał nauki w domu. W każdym razie, mniej więcej pod koniec lat czterdziestych (bo i tu nie mamy pewności co do dokładnej daty), rodzice Józefa doszli do wniosku, że starczy już domowej edukacji, że syn przejawia zdolności i że czas posłać go po dalszą wiedzę do gimnazjum. Wyściskany i opłakany przez matkę, w odświętnym, dorosłym już ubranku, zaopatrzony w koszyk z domowymi przysmakami, wraz z dumnym i kryjącym wzruszenie ojcem jedzie Józef bryczką do odległej o 22 km stacji kolejowej i dalej już koleją żelazną do gubernialnych Suwałk.

cdn

Na zdjęciu Niemen i Kościół w którym chrzczony był Józef Tarejwo

 


Podziel się swoją opinią

( Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy, są one opiniami pozostawionymi przez użytkowników portalu konin24.info)