Wszystkich przybyłych do remizy w Wyszynie powitał Bartłomiej Wiśniewski. Prezes LZS mówił o tym, że warto świętować 10-lecie Baszty Wyszyna z kilku powodów. Po pierwsze Baszta to wyjątkowa grupa ludzi, którzy pasjonują się sportem i tą pasją zarażają innych. Nie robią tego w ramach swoich obowiązków zawodowych, nie podejmują się tychże działań odpłatnie. Baszta robi wszystko to społecznie, kosztem swojego czasu wolnego, nawet życia rodzinnego.

Prezes wspominał początki Baszty. Opowiadał o tym, jak to pewnego dnia w 2007 roku przyjechał do niego Sławomir Kopczyk i zaproponował, by stworzyć klub. Tak rodziła się Baszta Wyszyna. Na spotkaniu założycielskim zjawiło się 45 osób. Zdaniem Bartłomieja Wiśniewskiego nie wszyscy zapewne do końca wierzyli w tę ideę, wszakże początki zawsze są trudne, ale LZS rozwijał się. Chwytano się rozmaitych sposobów, by pozyskiwać środki na jego działanie, ot chociażby organizując zabawy taneczne. Koniec końców drużyna Baszty Wyszyna mogła zagrać w konińskiej B-klasie. Nieco później przyszedł awans do piłkarskiej A-klasy, następnie walka o utrzymanie, ostatecznie spadek. Bartłomiej Wiśniewski wyjaśniał, że powody takiego stanu rzeczy były rozmaite. Zawsze drużynom z niższych klas rozgrywkowych brakuje nieco pieniędzy, ale kłopotem jest także brak ludzi. Nawet gdy istnieje pewne pokolenie zawodników, to po jakimś czasie ludzie wyjeżdżają do pracy, na studia, zakładają rodziny.

za Portalem Turek.net.pl