Ocena: 3
Po prostu nieprawda
Konin 22.01.2018 12:05
Jak doniósł portal miejski : „W sobotę (20 stycznia) kombatanci, samorządowcy i przedstawiciele organizacji politycznych uczcili pamięć żołnierzy radzieckich poległych przed 73 laty w walce o wyswobodzenie Konina spod hitlerowskiej okupacji.
Kwiaty i znicze złożono przy tablicy na Placu Wolności, upamiętniającej dwóch koninian poległych 20 stycznia 1945 roku, próbujących uratować załogę płonącego radzieckiego czołgu. Kwiaty i znicze pojawiły się również na mogile żołnierzy Armii Czerwonej na Cmentarzu Parafialnym w Morzysławiu.”
- Prawdopodobnie nadal znajdują się tu szczątki żołnierzy, których 10 poległo w walkach o wyzwolenie Konina przed 73 laty. Pamiętają o nich mieszkańcy naszego miasta nie tylko okazjonalnie – powiedział Czesław Jacek Botor, kierownik Wydziału Spraw Obywatelskich UM w Koninie.”
Bardzo ładnie, tyle , że to nie jest prawda.
Konin nie był ( w przeciwieństwie do Koła) wyzwalany w walce. Niemcy opuścili miasto przed nadciągnięciem wojsk rosyjskich wysadzając przy okazji most.
Czołówka wojsk pancernych, która pojawiła się w okolicach Wilkowa, widząc wysadzony most i brak możliwości przeprawy, skręciła w kierunku Zagórowa i przeprawiała się przez Wartę w Lądzie.
Nie było również żadnego płonącego czołgu. Pieszy patrol rosyjski wszedł do Konina od strony ewangelickiego kościoła i zmierzał w kierunku mostu ( kładki). Na wysokości apteki „ Pod lwem”, czyli na ulicy 3 Maja, a nie tam gdzie umieszczona jest tablica, ostrzelany został przez niemieckiego marudera z okien nad restauracją Europa (dziś księgarnia MAWI). Na pomoc rannym żołnierzom ruszyło dwóch mieszkańców Konina, którzy zostali także ostrzelani i ponieśli śmierć.
Nie jest prawdą, że w Morzysławiu pochowani są żołnierze Armii Czerwonej , którzy , cytuję : „polegli w walkach o wyzwolenie Konina”.
Po pierwsze, walk takich nie było, a pochowani w Morzysławiu żołnierze są ofiarami nalotu na wojskowy transport kolejowy, który stał na stacyjce Patrzyków.
Każda śmierć wymaga szacunku. Nie można jednak dowolnie komponować faktów. I nie chodzi tu o spór, czy było to „ wyzwolenie Konina” czy „ wkroczenie wojsk radzieckich do Konina”. Ale dorabianie legendy sprawić może, że przy następnej okazji nasi wdzięczni Armii Czerwonej samorządowcy zamiast jednego płonącego czołgu ustawią w swojej wyobraźni całą dywizję pancerną.