Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Środa 24.04.2024 r. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Ocena: 8
8 0

Krzysztof Kędziora - I tak zostałem komediopisarzem

Konin, Brzeźno, Ślesin 15.02.2017 10:11

Krzysztof Kędziora - I tak zostałem komediopisarzem

Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Brzeźnie, menadżer kultury, dziennikarz. Autor debiutanckiej komedii „Wykapany zięć”, nagrodzonej II miejscem w V edycji prestiżowego konkursu „Komediopisanie” Teatru Powszechnego w Łodzi (spośród 250 nadesłanych utworów!). Mamy kolejny talent ziemi konińskiej!


 

 

Cześć Krzysiek. Wczoraj przeczytałem Twój post na fb o treści „I tak zostałem komediopisarzem. Nie sądziłem, że debiut będzie aż tak udany”, więc od razu przyjrzałem się, kto tak Cię urządził, czyli docenił i nagrodził II miejscem za utwór „Wykapany zięć”. I moje pozytywne zdziwienie – „Komediopisanie” to bardzo prestiżowy konkurs Teatru Powszechnego w Łodzi, gdzie w poprzednich czterech edycjach laureatami byli np. Juliusz Machulski, Paweł Mossakowski, Dominik W. Rettinger, Jarosław Jakubowski, Fred Apke, Przemysław Jurek, Michał Kmiecik i Radosław Paczocha. Powiedz nam Krzyśku, dlaczego zostałeś komediopisarzem?

- To jest określenie jeszcze trochę na wyrost, gdyż komedia „Wykapany zięć” to mój debiut. Pisałem ją dwa miesiące i postanowiłem zgłosić do konkursu. Naprawdę nie sądziłem, że ktoś ją doceni i że zostanę laureatem. Jednak nagroda w takim konkursie to nobilitacja i w polskim światku teatralnym już zostałem zarejestrowany, zwłaszcza że sztuka będzie miała swoją prapremierę w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Kilka lat temu również drugą nagrodę zdobył Juliusz Machulski. Odpowiadając na pytanie – lubię teatr, bywam na przedstawieniach, szukam dobrej rozrywki scenicznej. Jak sami organizatorzy konkursu podkreślają, w Polsce brakuje dobrych tekstów komediowych, więc chciałem spróbować. Jako widza denerwuje mnie, że w teatrach komedia uważana jest jako gatunek mniej ambitny, a większy nacisk kładzie się na różnego rodzaju eksperymenty, nie zawsze zresztą trafione. Myślę, że większość ludzi, mimo wszystko, wybiera się do teatru po to, żeby odpocząć i by się zwyczajnie pośmiać. Konkurs Teatru Powszechnego ma na celu wyłonienie rodzimych autorów komediowych i promocję ich twórczości. To właśnie otwiera mi nową, artystyczną drogę.

 

Skąd pomysł na ten utwór?

- Pojawił się sam, jakoś tak automatycznie, spontanicznie. Sytuacje wzięte z życia, język stylizowany na taki codzienny, zwykły. To bardzo fajne doświadczenie, móc kreować postacie, charaktery, relacje i dialogi ze świadomością, że zacznie to żyć własnym życiem na scenie. To był mój debiut, więc prosiłem o recenzje moich bliskich i przyjaciół. A sam udział w konkursie odbył się na zasadzie „a, co mi szkodzi…”. Jak widać – nie zaszkodziło.

 

Zatem co śmiesznego tym bohaterom się przydarzyło? Proszę, opowiedz coś więcej o samej sztuce.

- Zbyt dużo opowiedzieć nie mogę, z dwóch powodów. Prawo do prapremiery, jak wspomniałem, ma Teatr Powszechny w Łodzi i obowiązują mnie zapisy regulaminu konkursu. A drugi powód – jeśli streściłbym fabułę, to pozbawiłbym widza lub czytelnika całej dramaturgicznej atrakcji. To tak jakby opowiedzieć komuś cały film sensacyjny, a później go zachęcać, by oglądał go w napięciu i próbował przewidywać, co się dalej wydarzy. Jednak kilka detali mogę ujawnić. Cała sztuka składa się z dwóch aktów, które rozgrywane są w jednym pomieszczeniu. Bohaterów jest siedmiu, lecz trzon stanowią Marta i jej rodzice. Później dochodzą kolejne postacie, wśród nich Filip, tytułowy zięć. Jesteśmy świadkami dość niecodziennej sytuacji, która w pewnym momencie zaczyna być niebezpieczna, przez co sama w sobie jest śmieszna. Tyle mogę zdradzić.

 

Jak zamierzasz dalej rozwijać swój warsztat literacki? A może już piszesz coś obecnie?

- Tak, pracuję nad dwoma kolejnymi tekstami. Jeden to farsa, napisana już mniej więcej w jednej czwartej. A drugi to forma społeczno-obyczajowa, taka pogłębiona refleksja na temat Polski ostatnich czterdziestu lat, rodzaj zderzenia obserwatora z polską rzeczywistością po czterdziestoletniej nieobecności. Ale akcja nie osadza się na patetyzmie czy jakichś martyrologicznych wynurzeniach. Będzie refleksyjnie, ale nie poetycko, a momentami dość zabawnie.

 

 

Dziękuję Krzysztof za możliwość porządnej pogaduchy. Rysiek Krupiński (pustelnik)

ziom, B.D. Data: 15.02.2017 12:41 ID:8110
znam Krzycha ale nie wiedziałem że on sztuki teatralne pisze. Facet, graty
kolo Data: 15.02.2017 21:27 ID:8115
Serdecznie gratuluję!
EWA Data: 17.02.2017 17:17 ID:8120
Gratuluje Krzysiu zawsze wiedzilam ze cos stworzysz !!!

Podziel się swoją opinią

( Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy, są one opiniami pozostawionymi przez użytkowników portalu konin24.info)